Wbrew pozorom nie trzeba jakoś szczególnie przygotowywać się do takiego wyjazdu. Wiadomo - wodoodporne pampersy, zwykłe pampersy, ręczniczek kąpielowy, gorąca i zimna woda, aby przygotować mleczko. Miałam też buteleczkę mleka ściągniętego (tak, tak, nadal się "karmimy"), którą Lali pochłonęła w podróży.
Na samym basenie byliśmy 2 godziny, w trakcie których zrobiliśmy dwie przerwy na mleczko. Lali była w wodzie bardzo grzeczna i widać było, że jest jej dobrze. Płakała tylko w szatniach, kiedy trzeba było dać jej jeść.
Oczywiście nie wypływaliśmy z malutką na dwór, to jasne.
Po powrocie do domu mała spała 5 godzin. Obudziłam ją, bo bałam się, że w nocy nie będzie spać. Dzisiaj obudziła się o 7, także nocka taka jak zwykle ;)
Z pewnością to nie ostatni taki wyjazd :) Już szykujemy się do Gołębiowskiego w Karpaczu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz