wtorek, 28 kwietnia 2015

62. Zmiany na blogu. / Lali w ogrodzie.

Witajcie!

Odświeżyłam dla Was wygląd bloga. Nowy, jasny szablon, inny nagłówek i zmieniony układ bloga - to wszystko, aby blog był bardziej przejrzysty i czytelny. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i chętnie będziecie nas odwiedzać.

Zapraszam do wpisu ;*



piątek, 24 kwietnia 2015

61. W osiemdziesiąt dni dookoła bycia fit!

Witajcie!

Za 80 dni wyjeżdżamy z córeczką na jej pierwsze w życiu wakacje. Zmiana klimatu, powietrza i środowiska na pewno świetnie na nią wpłynie. Wybieramy się na siedem dni do Ustki.



60. Wracamy!

Witajcie!

Moja długa nieobecność na blogu była spowodowana problemami zdrowotnymi mojej córeczki. Spędziłyśmy 5 dni w szpitalu... Nikomu nie życzę takich wydarzeń. Pękało mi serce za każdym razem, jak moje dziecko dostawało antybiotyk. Źle wkłuty wenflon powodował straszny ból, jaki budził małą nawet ze snu. Nie chcę pamiętać o tych okropnych dniach. Teraz inaczej patrzę na świat, na dom. Zwykłe czynności po powrocie ze szpitala przynosiły mi radochę. Zdrowie jest bardzo ważne. Niestety, tak to już jest, że docenia się co się ma, gdy się to traci.

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

59. Spacerkowo

Witajcie!

Właśnie wróciłam z trzygodzinnego spaceru. Byłyśmy z Laurą w Niemczech po słoiczki. Skończyła pół roku, dlatego czas na nowe smaki w jej diecie. Malutka śpi, mąż w pracy, a ja piszę dla Was pościk.

Zapraszamy do dalszej części wpisu ;)

niedziela, 12 kwietnia 2015

58. Pół roku Lali - już 6 miesięcy za nami! ;)

 Witajcie!

Na początku chciałabym serdecznie podziękować za ponad 6 tysięcy wejść na bloga. Jest to dla mnie niezwykle miłe, że tyle osób zainteresowało się moją stroną, dziękuję! ;*

Wczoraj moja córeczka skończyła 6 miesięcy. Było to pół roku niezapomnianych wrażeń i codziennego uczenia się siebie. Każdy dzień przynosi nowe umiejętności i zmianę nawyków z okresu wczesnoniemowlęcego. 

 Zapraszam do wpisu, w którym ujęłam wymiary i nowe umiejętności mojego maleństwa.



piątek, 10 kwietnia 2015

57. Stylóweczka

Witajcie!

Dni mijają szybko, zdecydowanie za szybko... Każdy z nich przynosi nowe doświadczenia związane z macierzyństwem i małżeństwem. Szczególnie z tym drugim bywa różnie. Niestety, przychodzą chwile, w których jakby załamuje się cały świat, a zaraz potem wychodzi słońce i znów jest dobrze...

To nieprawda, że kłótnie są potrzebne. Niszczą pomału relacje i osłabiają uczucie. Po każdym sporze pozostaje mniejszy, lub większy żal.

To tyle z moich filozoficznych przemyśleń. Pokażę Wam mój wczorajszy zwykły outfit.

Na spacerach stawiam na wygodę. Nie chodzę w dresach, ale też jakoś szczególnie się nie stroję. Wczoraj wskoczyłam w rurki, tshirt i kardigan. Luźno i komfortowo. Do tego białe sneakersy, co do których miałam małe obawy. Są na szczęście szalenie wygodne i nie dają powodów do niezadowolenia ;)

Kilka foteczek:


piątek, 3 kwietnia 2015

56. Haul zakupowy

Witajcie!

To już drugi post dzisiaj, szaleństwo ;) Pokażę Wam co ostatnio kupiłam dla siebie i malutkiej. Jak zwykle najbardziej zaopatrzyłam moją Laurę. Strojenie jej sprawia mi dużo radości. Jest tak śliczna, że we wszystkim wygląda jak lala ;P Pewnie każda mamcia tak myśli o swojej córci, dlatego niech Was nie dziwi moje słodzenie ;)

Zapraszam do wpisu ;*


55. Kwiecień plecień

Witajcie!

Nie było mnie tu kilka dni, bo mieliśmy troszkę napięty grafik ;) W mijającym tygodniu załatwialiśmy żłobek dla naszej księżniczki. Łatwo nie było, a i tak o decyzji dowiemy się dopiero 27. kwietnia. Oby się udało, a jeśli nie, to będziemy wtedy kombinować. Państwo prorodzinne, które nie zapewnia podstawowej opieki nad rodzinami, brawo! Rok macierzyńskiego, a później zostaje się z niczym. Nawet nie chcę myśleć, jak będzie wyglądało przystosowanie Laury do nowej sytuacji, miejsca... Mam nadzieję, że da sobie radę i będzie przeżywała to wszystko mniej ode mnie. Jestem straszną panikarą, jeśli chodzi o moje dziecko.

W Prima Aprilis mąż zabrał mnie na zakupy. Myślałam, że sobie żartuje, ale na szczęście się myliłam. Uzupełniłam swoją szafę o kilka podstawowych ubrań. Polowałam przez parę tygodni na fajne zwykłe dżinsy bez żadnych udziwnień i dodatków. Nareszcie znalazłam swój typ! Zwykłe z przetarciami po cenie będącej do zniesienia. Do tego kilka t-shirtów i jestem gotowa na wiosnę! A wiosny, jak widać, brak. Dla Lalci kupiliśmy kilka kompletów ubranek. Trafiliśmy na ogromną przecenę. Za cudne ubranka zapłaciliśmy gorsze! Rozmiary trochę większe, niż mała nosi obecnie, ale wiadomo, dzieci szybko rosną i, nim się obejrzę, ciuszki będą pasować jak ulał! Zaopatrzyliśmy się też w masę słoiczków. Dla porównania, u nas mały Gerber jest za 3PLN, w niemieckim DM-ie duży słoiczek kosztuje 40 centów (1,60PLN). Soczki też kupujemy w Niemczech. Jakościowo jedzonko niczym się nie różni, a można kupić dziecku więcej za tę samą kwotę, jaką wydalibyśmy w PL.

Na Instagramie narzekałam na szaloną pogodę. Od paru dni jest nie do zniesienia. Dosłownie, przez 15 minut potrafi padać grad, by potem świeciło słońce. Na spacery nie chodzimy, jedynie wczoraj wyszliśmy z małą do Kauflandu. Włożona na chwilę do szafy kurtka zimowa, musiała znów wrócić na wieszak w przedpokoju. Podczas, gdy było 20 stopni, miałam na wszystko siłę i energię. Ćwiczyłam 6 na 7 dni w tygodniu. Ostatnio przećwiczyłam tylko wymagane przez Ewkę 3 dni... Masakra, jestem tak rozbita, że wieczorem urządzam sobie maratony z "M jak miłość", zamiast ruszyć dupsko. Jestem na siebie przez to strasznie zła i muszę to zmienić! Wczoraj ćwiczyłam o 23, dzisiaj wstałam o 6 rano bez żadnego ziewania i zmęczenia. Dla porównania, jeśli śpię od 22 do 8 rano, a nie ćwiczę, jestem zmęczona, padnięta i bez sił. To żadna ściema, że w zdrowym ciele zdrowy duch. ;P

Wczoraj wzięłam się za wiosenne porządki. Generalnie wysprzątałam całą sypialnię, zrobiłam remanent w szafie. Pokój wyglądał jak Bangladesz, dosłownie. Wszystko wszędzie. Na szczęście po wyniesieniu przez mojego męża sterty moich ciuchów, torebek i butów, w szafie zapanował ład i porządek, tak, jak lubię. Kiedyś była straszną bałaganiarą, teraz zmieniłam się o 180 stopni. Na swoim jest inaczej, jak sobie posprzątam, tak będę mieszkać. Oczywiście, są dni, że naczynia leżą i nie mieszczą się w zlewie i na kuchennym blacie, ale chyba każdy ma dni słabości i lenistwa.

Czekam właśnie na maila z potwierdzeniem dostarczenia przesyłki do paczkomatu. Przyjdzie kilka par butów, które wczoraj zamówiłam. Więc wiosno, serio, przybywaj! Wychyla się słońce, także spacerek dzisiaj zaliczymy.

Święta... Hmm, nie obchodzę ich. Idziemy naszą małą rodzinką do moich rodziców. Ale nie, aby je celebrować, a żeby się spotkać, posiedzieć, zjeść pyszotki. U siebie w domu robimy ciasto i jakąś sałatkę, żeby cokolwiek mieć w lodówie. Dwa dni zamkniętych marketów, a ludzie zaopatrują się jak na wojnę. Kolejki kilometrowe, półki prawie puste. Wczoraj nie mogłam znaleźć długich chrupków kukurydzianych, wykupione do ostatniej paczki.

Celowo nie piszę nic o Laurce, bo za tydzień post z okazji jej 6ciu miesięcy. Także wtedy się pochwalę, ale i ponarzekam. Haha, właśnie powiedziała "but"! Ciekawe kiedy odkryje znaczenie tego magicznego słowa. "Mamo, kup mi buty!", jeszcze parę lat i będzie mierzyć szpile ;P

Zdjęcia z ostatnich paru dni:



Buziaki! ;*

www.ask.fm/juliakr94