sobota, 31 stycznia 2015
piątek, 30 stycznia 2015
27. Laurkowa stylóweczka
Przedstawiam efekty sesyjki.
czwartek, 29 stycznia 2015
26. Małe łowy
Będąc w sklepie i trzymając tę kamizelkę stwierdziłam, że jednak nie jest warta swojej ceny. Zresztą Laura na bank lizałaby ją, no to niefajnie. Ostatnio wszystko wpycha do buźki, ale dziś nie o tym.
poniedziałek, 26 stycznia 2015
25. Nowy look
Tydzień temu we wtorek zaufana fryzjerka zajęła się moją czupryną. Ściągnięcie koloru, ścięcie włosów i ich modelowanie zajęło kilka godzin. Z efektów jestem bardzo zadowolona :)
sobota, 24 stycznia 2015
24. Spacerek spacerówką
Spacerówka? Już? A to dlatego, że moja córka obraziła się na gondolkę... Ostatnie 3 tygodnie spacerów to ryk, krzyk i histeria... Postanowiliśmy, że czas na spacerówkę. I był to wspaniały pomysł.
Na pierwszy spacer nowym wózkiem wybraliśmy się we środę. Poszliśmy do Niemiec. Przez cały czas Lali była zaciekawiona. Cichutko leżała i cycała smosia. Usnęła dopiero w niemieckim parku, więc jakoś po 2 kilometrach.
piątek, 23 stycznia 2015
23. Piąteczek
D poszedł do pracy, a ja zaczęłam sprzątać. Malutka usnęła i śpi już godzinę, także mam chwilkę dla siebie.
22. Kochana wnuczka!
A tymczasem seria zdjęć mojej małej myszki z wczorajszego poranka :)
czwartek, 22 stycznia 2015
21. Pierwsza wizyta na basenie
wtorek, 20 stycznia 2015
20. Cuda z Pepco
Mało mnie tu, ale niedługo wracam z nowymi postami. Dużooo się dzieje! Wrzucam zdjęcia dzisiejszych łowów z Pepco, mojego raju ;)
piątek, 16 stycznia 2015
19. Ciut o pielęgnacji
czwartek, 15 stycznia 2015
18. "Jego szwagier pracuje w gazowni..."
Wracam do domu, mam do przejścia jedne pasy. Jedne jedyne. Rejestracja "DZG" się nie zatrzymuje. O nie, nie. "Zrobiłaś se, to se stój" w myśl złotej polskiej zasady. Stają auta na "GR" (te niemieckie), prowadzone przez Niemców. Bo "GR" prowadzone przez Polaka jedzie sobie dalej... Niejednokrotnie przed pasami zatrzymywało się auto z dalszego pasa, a te z bliższego przejeżdżało, jakbym była niewidzialna. Wtargnięcie na przejście skończyłoby się tragedią... Więc stoję ja, stoi auto z dalszej, a kierowca-rajdowca (jak mu się wydaje), mknie przez szosę...
wtorek, 13 stycznia 2015
17. Co u nas?
My już z Lali po USG! Czekałyśmy w dwudziestoosobowej kolejce... Ale życzliwa pani radiolog przyjęła nas poza kolejnością, także byłam niezwykle uradowana! Lali podczas badania była bardzo grzeczna, machała nóżkami i rączkami i była ogólnie zadowolona, nawet, kiedy jeżdżono jej głowicą po brzuszku ;) Pewnie odbierała to jako masażyk. Ludzie w szpitalu patrzyli na nią, panie pielęgniarki oglądały ją z podziwem i wypytywały o różności. Także fajnie.
poniedziałek, 12 stycznia 2015
16. W poszukiwaniu spacerówki idealnej
Odwiedziliśmy niemiecki Spiele Max. Podobały mi się dwa modele. Niestety, nie zrobiłam zdjęć, a w internecie nie mogę ich znaleźć. Zależy mi, aby spacerówka była lekka, wygodna dla Laury i łatwa w prowadzeniu. Musi też mieć spory kosz na zakupy :)
Bardzo podoba mi się Qlander XQ, w sumie zwariowałam na jego punkcie. Jakoś przekonałam się do różowego koloru (o zgrozo!), dlatego nie wykluczam takiej opcji.. Na chwilę obecną malutka wozi się zwykłym polskim Wiejarem. Na zimę idealny ;)
A tak wymęczona przez rodzicielskie eskapady Laura ciamkała mlesio na śpioszka:
15. Zakupowa sobota
Sobotę spędziłam z Lali i jej dziadkami w Niemczech ;) D. spał, po nocce, dlatego wyruszyłyśmy z domu. Na spacerku spotkałam moich rodziców, którzy zabrali mnie i Lali na shopping ;) Odwiedziliśmy m.in. dużego Zeemana, z którego trudno wyjść bez ciuszków!
14. Podsumowanie
Wycieczka do Rossmanna udana. Kupiłam nareszcie więcej dla siebie, niż dla Laury. D. też na tej naszej eskapadzie skorzystał.
Chyba niepotrzebnie kupiłam farbę, bo bardzo poważnie zastanawiam się nad zmianą koloru na coś jaśniejszego. Marzy mi się coś takiego:
sobota, 10 stycznia 2015
13. Piątkowy poranek
Już nie truję, dodaję foteczki ;)
Poniżej efekt zostawienia Laury na 5 minut samej w bujaczku. Wiecznie ściąga skarpety ;P
piątek, 9 stycznia 2015
12. Plany na dziś
Mam ambitne założenia na piąteczek. Najpierw idę z Lali do Rossmanna i spróbuję coś dla siebie kupić, choć oczywiście, znając siebie, nie wytrwam w postanowieniu i jej też przybędzie kosmetyków.
Potem zrobię obiad: gulasz z papryką, pieczarkami i kukurydzą a do tego kluski na parze.
Chciałabym też posprzątać łazieneczkę, bo trochę jej brakuje do ideału.
Na koniec prasowanie Mount Everest ubrań i to chyba tyle na dziś...
Później posiedzimy z D. Ma teraz nocki i odsypia, więc ewakuacja z domu wskazana ;)
Lali przesyła kisski ;* Później wrzucę jej poranne focie i napiszę o drożdżaku, który jej się przypałętał ://
czwartek, 8 stycznia 2015
11. (Nie)szczepiona
10. Ponarzekajmy
Malutka jest na szczepieniu z tatuniem. Boję się co tym razem się stanie. Po pierwszym szczepieniu przestała jeść z piersi ;(
Ostatnio Lali się poprzestawiała. Zasnęła przedwczoraj o 18 i wstała roześmiana o 4. Wczoraj po kąpieli usnęła o 21 i dzisiaj już o 6 wzięło ją na zabawy. Ja jestem padnięta, nie chce mi się kompletnie nic...
Obiad na dziś mam ugotowany, także poprasuję i będę sobie odpoczywać z rodzinką.
Kończę oglądać DD TVN i idę się ogarnąć, bo straszę...
Taka zaciekawiona Lali gadająca z misiami:
poniedziałek, 5 stycznia 2015
Karmienie, czyli niejadkowy zawrót głowy
Pamiętam jak od razu po porodzie położono mi Laurę na klatce piersiowej. Była malutka, bezbronna i taka przestraszona. Krzyczała wniebogłosy. Aż tu nagle cisza. Przystawiłam ją do piersi i zaczęła ssać mleczko. Zapamiętam to jako jedną z najpiękniejszych chwil w życiu!
W szpitalu nikt nie pokazał jak poprawnie przystawiać do piersi. Próbowałam sama i nie zawsze mi to wychodziło. Jednak starałam się. Niestety, prawdziwe problemy zaczęły się po powrocie do domu...
3. dnia po wyjściu ze szpitala dostałam nawału pokarmu. Byłam ledwo żywa po porodzie, nie ogarniałam otaczającego mnie świata a tu taka niespodzianka... Nie wiedziałam co robić. Niesamowity ból przy karmieniu, chwilami nawet przy oddychaniu! O dotykaniu piersi nie wspomnę. Wielkie, twarde kamienie. To nie było moje ciało... Wtedy przeżyłam chwilę załamania. Kilka razy kazałam mężowi kupić mleko modyfikowane. Chciałam się poddać. Lecz nie słuchał moich próśb i jestem mu za to wdzięczna. Kupił laktator, przyprowadził położną, masował piersi mimo mojego bólu i bardzo pomagał mi w tych trudnych dniach. Jakoś po tygodniu wszystko się ustabilizowało, a ja cieszyłam się pięknem karmienia piersią.
Niestety, nasze karmienie nie trwało długo. Po pierwszym szczepieniu Laura jakby odrzuciła pierś. Histeryzowała, wyginała się na wszystkie strony. Odciągałam pokarm butelką i w ten sposób była karmiona. Nocą jadła z piersi. Około dwóch tygodni temu odrzuciła też nocne karmienie. Byłam tak zrozpaczona, że zasięgnęłam porady pediatry. Niby wszystko jest ok, niby dzieci po szczepieniu czasem tak mają. Wyniki z krwi i moczu? Wzorowe! Co teraz? Karmię piersią z butelki, o! Trwa to już pobad miesiąc. Dlaczego się nie poddałam? Przecież łatwiej zrezygnować i przejść na mm. Otóż przypominam sobie moją walkę z nawałem i jestem zdania, ze nie po to tyle przeszłam, żeby teraz odpuścić. Czasami podaję mm, bo bywają dni, że nie mam tyle własnego mleka, ale jest to góra 1-2 butelki na dobę. Wiem, że moje mleko to najlepsze, co mogę dać mojej córeczce. I nie żałuję 2 godzin dziennie, które spędzam z laktatorem w dłoni!
Czasami Laura ma przebłyski, jak np. dzisiaj rano. Cycała godzinę... Nie mam pojęcia od czego to zależy, czy chce czy nie. Ja cały czas próbuję i będę tak karmić, dopóki nie zaniknie mi mleko.
Mieliśmy też problemy z wagą. Był tydzień, że przybrała jedyne 60g. Na szczęście wszystko się ustabilizowało. Mam w domu małego okruszka, który nie waży jeszcze 5kg ;)
Niedzielna stylóweczka
niedziela, 4 stycznia 2015
Pierwsza łyżeczka
Za nami miło spędzony weekend w towarzystwie tatulka :) Uwielbiam takie rodzinne dni.
Jeszcze jedna fotka upamiętniająca tę wiekopomną chwilę:)