poniedziałek, 5 stycznia 2015

Karmienie, czyli niejadkowy zawrót głowy

Od początku ciąży wiedziałam, że będę karmić piersią. Nie miałam pojęcia, że będzie to tak trudne!

Pamiętam jak od razu po porodzie położono mi Laurę na klatce piersiowej. Była malutka, bezbronna i taka przestraszona. Krzyczała wniebogłosy. Aż tu nagle cisza. Przystawiłam ją do piersi i zaczęła ssać mleczko. Zapamiętam to jako jedną z najpiękniejszych chwil w życiu!

W szpitalu nikt nie pokazał jak poprawnie przystawiać do piersi. Próbowałam sama i nie zawsze mi to wychodziło. Jednak starałam się. Niestety, prawdziwe problemy zaczęły się po powrocie do domu...


3. dnia po wyjściu ze szpitala dostałam nawału pokarmu. Byłam ledwo żywa po porodzie, nie ogarniałam otaczającego mnie świata a tu taka niespodzianka... Nie wiedziałam co robić. Niesamowity ból przy karmieniu, chwilami nawet przy oddychaniu! O dotykaniu piersi nie wspomnę. Wielkie, twarde kamienie. To nie było moje ciało... Wtedy przeżyłam chwilę załamania. Kilka razy kazałam mężowi kupić mleko modyfikowane. Chciałam się poddać. Lecz nie słuchał moich próśb i jestem mu za to wdzięczna. Kupił laktator, przyprowadził położną, masował piersi mimo mojego bólu i bardzo pomagał mi w tych trudnych dniach. Jakoś po tygodniu wszystko się ustabilizowało, a ja cieszyłam się pięknem karmienia piersią.

Niestety, nasze karmienie nie trwało długo. Po pierwszym szczepieniu Laura jakby odrzuciła pierś. Histeryzowała, wyginała się na wszystkie strony. Odciągałam pokarm butelką i w ten sposób była karmiona. Nocą jadła z piersi. Około dwóch tygodni temu odrzuciła też nocne karmienie. Byłam tak zrozpaczona, że zasięgnęłam porady pediatry. Niby wszystko jest ok, niby dzieci po szczepieniu czasem tak mają. Wyniki z krwi i moczu? Wzorowe! Co teraz? Karmię piersią z butelki, o! Trwa to już pobad miesiąc. Dlaczego się nie poddałam? Przecież łatwiej zrezygnować i przejść na mm. Otóż przypominam sobie moją walkę z nawałem i jestem zdania, ze nie po to tyle przeszłam, żeby teraz odpuścić. Czasami podaję mm, bo bywają dni, że nie mam tyle własnego mleka, ale jest to góra 1-2 butelki na dobę. Wiem, że moje mleko to najlepsze, co mogę dać mojej córeczce. I nie żałuję 2 godzin dziennie, które spędzam z laktatorem w dłoni!

Czasami Laura ma przebłyski, jak np. dzisiaj rano. Cycała godzinę... Nie mam pojęcia od czego to zależy, czy chce czy nie. Ja cały czas próbuję i będę tak karmić, dopóki nie zaniknie mi mleko.

Mieliśmy też problemy z wagą. Był tydzień, że przybrała jedyne 60g. Na szczęście wszystko się ustabilizowało. Mam w domu małego okruszka, który nie waży jeszcze 5kg ;)

Teraz czeka nas szczepienie. Niestety, wiadomo jak wygląda sytuacja w ośrodkach zdrowia ;/ Czekamy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz