Wycieczka do Rossmanna udana. Kupiłam nareszcie więcej dla siebie, niż dla Laury. D. też na tej naszej eskapadzie skorzystał.
Chyba niepotrzebnie kupiłam farbę, bo bardzo poważnie zastanawiam się nad zmianą koloru na coś jaśniejszego. Marzy mi się coś takiego:
Łazieneczkę wysprzątałam na błysk tak jak lubię. Niestety, nie ogarnęłam się z prasowaniem, bo na to zabrakło czasu. Dzisiaj robiłam pranie Lali rzeczy i dołożę je do góry ciuchów jak wyschną i wszystko poprasuję hurtem.
Na koniec mamci w domowym Bangladeszu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz