piątek, 1 maja 2015

63. Akcja #loveyourlines

Witajcie!

Dzisiejszy post skierowany jest przede wszystkim do mam, którym ciąża zostawiła po sobie ślady zauważalne gołym okiem. Mowa o rozstępach. Jakiś czas temu natrafiłam na instagramowy profil, na którym umieszczane są zdjęcia ciał z rozstępami. Zrobiło to na mnie megapozytywne wrażenie! Poczułam, że wiele kobiet z całego świata ma taki sam "problem" jak ja. Chcecie poznać moją historię? Zapraszam!



Zdjęcie, jakie jest pod wstępem do notki, wyslałam do DD TVN. Wow, super, mój pasiasty brzuch zagościł w TV...Akurat poruszano temat rozstępów. Skala "problemu" jest tak wielka, że nie zdajemy sobie z tego sprawy. Czas na siebie spojrzeć od strony biologicznej. Nasza skóra zbudowana jest z różnych elementów. Jeżeli składa się na nią zbyt mała ilość kolagenu, wtedy "pęka" a w miejsce pęknięcia powstaje rozstęp. Tyle w teorii.

Jako 11-letnia dziewczynka, bawiłam się nad wodą. Byłam tam z rodzicami. Mama zauważyła na moim ciele rozstępy. W tak młodym wieku złapała mnie przypadłość staruch. Wiecie, zostałam wyśmiana. Rodzice nie mieli na bank nic złego na myśli, zażartowali. Lecz ten żart sprawił, że nie chciałam zakładać stroju kąpielowego, pokazywać swojego ciała. Bardzo wstydziłam się tego, że mam jakieś dziwne kreski. Poczułam się gruba i wstrętna, choć nie waga spowodowała rozstępy, a szybki wzrost.

Z wiekiem stały się niemal niewidoczne. Zaszłam w ciążę i chciałam ich uniknąć. Smarowałam się wszystkimi najlepszymi kremami. Nie chcę liczyć, ile kasy na to poszło. Super, było warto!!!!! Mąż kipiał ze szczęścia, że mam taki piękny brzuszek. Aż do 37 tc..... Przeglądałam się w lustrze i ku mojej panice, na brzuchu widniały dwie kreski. Kolejnego dnia były trzy, a potem przestałam liczyć. Popękałam cała. Byłam załamana. Wiecie jak to możliwe? Do 34. tc przytyłam 4kg, potem do 37. tc kolejne 4kg. Widzicie różnice? Duży wzrost wagi w szybkim czasie.

Co zrobiłam? Nic. Urodziłam zdrowe, piękne dzieciątko. Nie przejmowałam się moim badziewnym brzuchem. Miałam inne problemy. Potem zaczęłam się po prostu cieszyć z macierzyństwa.

Myślicie, że się wstydzę? NIE MAM CZEGO. Po trzech miesiącach paradowałam w bikini na basenie. Dumna jak paw, trzymałam Lalę na rękach i wcale się nią nie zasłaniałam. Nie miałam czego zasłaniać! To, co zostało mi na brzuchu, to czysta biologia, genetyka. Z daleka niewidoczna.

Jeśli któraś z Was ma problem ze swoimi kreskami, zadajcie sobie pytania:
- czy wolałabym mieć rozstępy, czy skórę bez skaz, ale chore dziecko?
- czy wolałabym mieć rozstępy, czy skórę bez skaz, ale problemy z zajściem w ciążę?
- czy wolałabym mieć rozstępy, czy skórę bez skaz, ale trudny poród z wielkimi komplikacjami?

Widzicie? Nie jest tak źle. Dopiero, gdy człowiek ma poważne problemy, nie zauważa tych błahych spraw. Bo ta nasza popękana skóra to błahostka. To nic, wobec tego, że mamy zdrowe wspaniałe dzieci. Wolałybyście, żeby było inaczej?

Dziewczyny, głowa do góry, cycki naprzód i brzuchy na wierzch! Idzie lato, wskakujcie w bikini! NIE MA SIĘ CZYM PRZEJMOWAĆ!

KAŻDA Z NAS JEST PIĘKNA!!!!!!

Ku pocieszeniu mój brzuch w 37tc. :



I po paru dniach:

  Trzy miesiące po porodzie:




A tak wygląda teraz:


Wstydzę się? Ani trochę! Jestem w 100% dumna, bo mam ją:

1 komentarz:

  1. I prawidłowo! Masz śliczną, zdrową córcię i to jest najważniejsze. :)

    OdpowiedzUsuń