Wypad trwał trzy dni. Bardzo wahałam się, czy zostawić malutką z babcią. Do tej pory zostawiałam ją na max. 2h i bałam się, jak Laura przeżyje rozłąkę. O dziwo była bardzo grzeczna i chyba za nami nie tęskniła ;)
Szczegóły? Zapraszam do wpisu!
W poniedziałek i wtorek postawiliśmy na relaks. Praktycznie nie wychodziliśmy z jacuzzi. W międzyczasie robiliśmy przerwę na masaże i jedzonko.
Jeśli chodzi o masaże, mieliśmy w pakiecie masaż gorącymi kamieniami. Coś wspaniałego i niezwykle relaksującego. Cudny zapach olejków, kojąca muzyka i ciepło kamieni, wspaniałe przeżycie.
Dobrałam sobie na drugi dzień masaż leczniczy. Mój kark został wypieszczony i doprowadzony do ładu. Mamcie pewnie wiedzą, co to znaczy schylać się do malca, ślęczeć przy łóżeczku i nosić te cudne kilogramy na ramionach. Niestety, nasze ciało na tym cierpi i to daje się odczuć.
Ponadto czekał na nas rytuał piwny w saunie. Oczyszczenie organizmu + ukojenie dla ciała. Z chęcią powtórzyłabym te przyjemności.
We środę postawiliśmy na zwiedzanie. Odwiedziliśmy podziemia Kłodzka, Twierdzę Kłodzką i podziemne korytarze Hitlera - Osówka. Jako że interesuję się IIWŚ, ta ostatnia atrakcja szczególnie przypadła mi do gustu.
Nie mam niestety zdjęć z Osówki. Wybraliśmy się na trasę ekstremalną (spływ łodzią desantową, wspinaczka), dlatego nie miałam ze sobą aparatu. Wspomnienia jednak pozostaną ;)
Jestem niezwykle wdzięczna mężowi za cudną niespodziankę. Pierwszą rocznicę świętowaliśmy lepiej, niż mogłabym sobie wymarzyć ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz