poniedziałek, 16 marca 2015

48. Mistrzyni

W ostatnich dniach było za oknem szaro, buro i ponuro. Takie smutne depresyjne dni rozświetla mi promyczek słońca, mój sens życia i cudna istotka Lalinka.


W czwartek zrobiła mi fajną niespodziankę. Przeturlała się z plecków na brzuszek i z powrotem na plecki. Trwało to jakieś 3s, czyli błyskawicznie. Niestety, nadal z obracaniem przez lewe ramię ma małe kłopoty, ale nie od razu Rzym zbudowano ;)) Dalej ją rehabilituję, a już w środę mamy wizytę kontrolną.

W sobotę pięknie usiadła, podpierając się rączkami z przodu. Rozpiera mnie duma, kiedy widzę jej, nawet najmniejsze, postępy. Laurze podoba się nowa pozycja. Jak ją kładę, szybko się tym nudzi i niecierpliwi. W momencie, kiedy siada, jest zaskoczona i rezolutnie się rozgląda.

Najśmieszniejszą nową umiejętnością jest chwytanie się za stópkę. Lalci próbuje przyciągnąć ją do buźki, ale jeszcze kilka centymetrów jej brakuje. 

Moja niunia często zajmuje się sobą i zabawkami i wtedy mam chwilę na ogarnięcie domu, czy przygotowanie obiadu. Wszystko da się ogarnąć, wystarczy tylko wiedzieć czym zająć maluszka. Przy Lalci da się nawet poćwiczyć.

Oczywiście nie zawsze jest tak słodko i kolorowo. Przedostatniej nocy walczyłam od 3:30 do 7 rano... Malutka ciągle płakała, pół nocy chodziłam z nią na rękach... Na szczęście mój mąż przyszedł z pracy po nocce i ją wziął, żebym choć troszkę pospała. Jestem mu niesamowicie wdzięczna za pomoc przy córeczce.

Ostatnio byliśmy u ortopedy. Na kontroli bioderek dowiedziałam się, że malutka nie ma żadnych wad. Podejrzewano asymetrię, jednak lekarz rozwiał wszelkie wątpliwości.

Teraz troszkę zdjęć. Zapraszam również na mój Instagram, tam codziennie coś dodaję ;)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz